sobota, 17 maja 2014

Rozdział 7.

Wiado­mo że będzie mówiła ze jest szczęśli­wa i zro­bi ten fałszy­wy uśmiech, ale zo­bacz głębo­ko w jej oczy; skrzyw­dziłeś ją. 
 
 
Anastasia idzie wzdłuż jednej uliczki w Londynie z Marco. Chłopak prowadzi ja za rękę. Ana w ręce trzyma długą czerwoną róże, policzki ma zaróżowiałe, jest ubrana w małą czarną i kurteczkę, na ustach ma czerwoną szminkę, jej kasztanowe włosy opadają na ramiona, śmieje się. Jest po prostu szczęśliwa. Marco po jakiś 2 tygodniach udało się ją wyciągnąć.
-Dziękuję że mnie gdzieś wyciągnąłeś. -Wącha różę, jej ręka nadal spoczywa przy ręce Marco.
-Proszę. Fajnie jest gdzieś razem wyjść. -Uśmiecha się i jedną ręką przeczesuje włosy. -Idziemy coś zjeść? Mam jakiś makaron w domu, możemy u mnie.  Anastasia chwilę myśli.
-Jasne, chodźmy. -Śmieje się. Idą teraz do taksówki.
 
*Mieszkanie Marco*
 
Wchodzą roześmiani, Marco przepuszcza Anastasie i potem zamyka drzwi. Włącza pocztę głosową. Jedna wiadomość od Luiza :
"Hej tu David. Może wyjdziesz ze mną i Lucasem na piwo? "
Anastasia przeciąga się i rozkłada ręce, jej oczy malują smutne spojrzenie. 
-Jeśli chcesz idź. -Mówi.
-Nie widzę takiej potrzeby, tu chcę być w twoim towarzystwie.
Marco wchodzi do kuchni i wyjmuję z pułki makaron w paczce, wsypuje do jednego z  garnków i wlewa czerwonego wina do lampek.
-Proszę. -Podaje dziewczynie lampkę.
-Jeju alkohol prowadzi mnie do ruiny hihi.-Śmieje się, i oczywiście bierze od niego wino.
-Jak tam profesorek?
-Jest na zwolnieniu bo ma złamany nos hehe. -Śmieje się ironicznie i zdejmuję kurteczkę.
-Pięknie wyglądasz! -Marco mówi to już z kuchni do której poszedł dalej pichcić. Anastasia uśmiecha się i chodzi po jego mieszkaniu, ogląda zdjęcia, obrazy, dotyka piękne pomalowanych ścian. Po chwili wraca do Marco.
-Źle to mieszasz! -Dziewczyna podchodzi do Marco i bierze od niego łyżkę do sosu. Zaczyna mieszać, po chwili daje mu do spróbowania, jej on tuż za nią opiera się rękami obejmując ją. Anastasia odwraca się i całuję go obok ucha, czuje jego zapach, tysiące motyli w brzuchu, jego ciepło. Obejmuje ją po woli i czule, całuje ją w kark, koło ust a wreszcie tam. Ich usta łączą się i zaczynają tańczyć nieziemsko, czule, namiętnie... Idą do jego pokoju, Marco całuje wszystko. Chcę ją mieć, chce by była tylko jego. Ona nie przejmuje się Davidem. Chcę teraz Marco. Zapominając o wszystkim są teraz jedną całością....
____________

Teraz jedzą makaron popijając winem,  Anastasia w jednej z białych koszul Marco, on w spodniach od dresu (tylko). Śmieją się i rozmawiają.
-Muszę iść. -Rzuca Anastasia. -Amy będzie się niepokoiła.
-Odwiozę cię. -Uśmiecha się i podaje jej rękę. (Jedli siedząc na ziemi. )
-Dobrze. -Dziewczyna  myśli o tym co zrobiła, ma wyrzuty sumienia.


Ana rzuca się na łóżko z płaczem. Teoretycznie zdradziła samą siebie, przespała się z Marco. Szlocha i przytula do siebie jedną z małych poduszeczek. Patrzy na ostatni sms od Davida:
"Przepraszam. Wybacz mi. "

Rzuca telefonem który się rozbija o ścianę, w  tej samej chwili do jej pokoju wchodzi Amy, opiera się o futrynę i patrzy ze smutkiem na przyjaciółkę, bez słowa przytula ją.
-Co się stało? -Pyta po kilku minutach.
-Nie pytaj. -Odpowiada i ociera łzy.
-Nie wiem czy ci mówić. Ehh.
-Co? -Ana nagle podrywa się.
-David tu był... pytał o ciebie już 6 raz z rzędu. Jest tu prawie codziennie. Spotkaj się z nim, nie wiem co on ci zrobił ale każdy zasługuję na 2 szanse.
-Może kiedyś ci powiem, teraz wyjdź. Chcę iść spać, miałam okropny dzień. -Mówi i odwraca się, kilka minut potem zasypia.

 Rano. Anastasia szykuje się na uczelnie. Pada deszcz, bierze jedną z parasolek i wychodzi z torbą na ramieniu. Przechodzi chodnikiem, czarna taksówka opluskuje jej spodnie, cała mokra wchodzi na uczelnie. Wchodzi do sali i widzi psychicznego  Profesora  Balleya. Siada na swoim miejscu przy oknie. Po złamanym nosku profesora nic nie widać, patrzy na nią. Dziewczyna uśmiecha się ironicznie, jest pewna siebie. Wyjmuje jakiś notatnik, telefonu przy sobie nie ma po rozwaliła, boli ją głowa. Postanowiła. Idzie w stronę biurka profesora.
-Dzień dobry. -Wita się i podaje mu papiery.
-Co to? -Pyta się dosyć przestraszony.
-Rzucam studia. -Ogląda się. W pomieszczeniu jest tylko ona, profesor i jakaś panna spod ciemnej gwiazdy.
-3 lata studiów na marne? Proszę pani. Poddaje się pani?  -Uśmiecha się z podniesioną głową.
-Niech pan się zamknie. Nie kręci mnie to ok?
-Stój pysk dziwko. -Mówi donośnym Tonem aż dziewczyna spod ciemnej gwiazdy wychodzi z sali przestraszona.
-Jest pan psychiczny, no niech pan pokaże swoją prawdziwą twarz.
-Skoro każesz. -Idzie do drzwi i zamyka na klucz. -W oknach są kraty suko, już nic cie nie uratuje. -Łapie dziewczynę w pasie i przytrzymuje, boli ją to. Łapie ją za nadgarstek i wykręca, potem gdy chce się od niego wyrwać podkłada jej haka i upada na ziemie, czołga się w tył, wymachuje nogami, krzyczy.
-Zamknij się suko! Nikt cię nie usłyszy zajęcia zostały dzisiaj odwołane, nikogo tu nie ma -Pochyla się nad nią i uderza ją z impetem.

Tymczasem....
David przed uczelnią czeka w samochodzie. Przegląda komórkę, chciałby zobaczyć Anastasie, pogadać, przeprosić. Wychodzi z samochodu, wchodzi po schodach do drzwi wejściowych do uczelni, chwilę się wacha. Chcę wejść, może Ana będzie tam na korytarzu. Wchodzi, słyszy wrzaski... głos jego ukochanej w jednym z pomieszczeń.


Profesor zaczyna rozbierać Ane, ona go kopie, próbuje się bronić.
-Pomocy! -Wrzeszczy. Oddała by wszystko za to by ktoś jej pomógł. David puka do drzwi, szarpie za klamkę, nikt nie otwiera jednak. Wraca się do drzwi wyjściowych w jakimś otwartym pomieszczeniu dopatruje siekiery, nie wie skąd się tam wzięła ale dziękuje Bogu że ją znalazł, idzie do tych drzwi, próbuje rozbić zamek. Udaje się mu, gdy wchodzi nie może uwierzyć własnym oczom. Jego ukochana leży na podłodze a jej winowajca jest na dnia próbował jej zdjąć bluzkę, Ana ma zadrapane ramię i rozbitą wargę, krwawi. David idzie do profesora bierze go za marynarkę, rzuca go na  podłogę obok Anastasi i zaczyna okładać pięściami. Przerażona dziewczyna wstaje , poprawia spodnie i z płaczem wychodzi z pomieszczenia, David nadal go okłada. Przerażona i zapłakała wybiega na deszcz, wyciera łzy które i tak już mieszają się z deszczem i krwią. Siada na schodku, płacze, znów czuje kłucie w głowie, łapie się za nią i upada. Strasznie ją boli, dalej płacze, rozkłada ręce, nie ma siły wstać. David wybiega z uczelni. Zauważa ją. Podbiega i bierze ją na ręce wnosi do samochodu.
-Ana? Co ci jest? -Pyta się i potrząsa ją, dziewczyna nie ma siły odpowiedzieć. David ma całe zakrwawione ręce, to zauważa. -Jedziemy do szpitala. -Rusza z miejsca parkingowego. W drodze cały czas się na nią patrzy, sprawdza czy jest ciepła boi się o nią. Gdy są już obok szpitala bierze ją na ręce i zanosi, od razu ktoś się nimi zajmuje. Jakiś lekarz bierze Anastasie pod swoje skrzydła. David idzie do toalety umyć ręce, zmyć krew...

Lekarz dopytuje się Davida co się stało. Brazylijczyk mówi i pobiciu, niedoszłym albo doszłym gwałcie.
David cały dzień i noc siedzi na jednym krześle czekając na jakieś informacje. Lekarz wychodzi z jakimiś dokumentami i podchodzi Davida.
-Jest pan z kimś z rodziny?
-Ona żyje?! -David prawie krzyczy.
-Żyje. Jest pan kimś z rodziny, pytam!?
-Nie. Ale czy to ważne. Jest mi bliska, proszę powiedzieć.
-Naprawdę nie mogę. Przepraszam, ale może pan ją zobaczyć ja zaraz do was przyjdę. Wtedy przekaże coś pani Anastasi.

David pośpiesznie wchodzi do pomieszczenia w którym jest Ana. Leży tam. Podchodzi bliżej siada na fotelu obok bierze ją za ręke.
-Tak bardzo cię przepraszam.
-Dziękuję że wtedy przyszedłeś. Wybaczam. -Uśmiecha się. W tej samej chwili do sali wchodzi Lekarz.
-Dzień dobry. Muszę pani coś powiedzieć, ale w 4 oczy. -Mówi.
-Nie, z Davidem. On nigdzie nie idzie.
-Dobrze. Panią często boli głowa?
-No dosyć.
-To nasze objawy się potwierdziły. Ma pani Nowotwór, przykro mi. -Dziewczyna odwraca się i zaczyna płakać, David załamuje ręce.........


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak >? komentujesz = motywujesz :)


 



piątek, 16 maja 2014

Rozdział 6.

Jedzie Autobusem, światło uderza promieniami w jej twarz, sms. "obudziła się królewna?" od Davida. Uśmiecha się i rozmarza. Chciałaby go pocałować, czuję coś do niego, ale niestety, wykład z profesorem. 

Na wykładzie siada w ostatnim rzędzie od okna i spogląda w oddal, pustka w głowie, kłucie gdzieś tam w głowie, czuje lekkie kołowanie, zaciska wargi i spogląda na profesorka, on w garniturze z uśmieszkiem na twarzy spogląda na nią.
-Pani Anastasio! Powtórzy pani co powiedziałem? -Zamyka oczy i po woli je potem otwiera.
-Nie wiem.
-Radziłbym uważać. Przejdźmy dalej... -Powtarza coś bezsensownego, Ana patrzy w jego stronę.
-Jest beznadziejny w każdym calu. -powtarza sobie w pod nosem.
-Do mojego gabinetu Anastasio! -Zawołał nagle i poszedł w strone swojego pomieszczenia.
-Kurde. -Powiedziała dosyć donośnie, wzięła swoje rzeczy i zerwała się z miejsca.

-Czego  pan chce?
-Pani nie uważa. -Przybliżył się do niej i puścił oczko.
-Mógłby pan przestać? To nie jest śmieszne. -Odepchnęła go.
-Cóż. Gdzie pani chłopak? HAAHAH. -Zaśmiał się. Proszę się tak kuso nie ubierać, nauka na tej uczelni jest najważniejsza.
-Pier***le naukę, niech mnie pan obleje, jest pan psychiczny. -Już wychodziła, złapał ją za rękę, w jednej chwili już jest w jego ramionach, nie może się ruszyć, pluje mu w twarz i wyrywa się, on wymierza jej ostry policzek, dziewczyna upada na podłogę.
-Suka. Tak się bawić z tobą nie zamierzam. -Podchodzi do drzwi i zamyka je na klucz. Anastasia podnosi się, podpina rękami, patrzy w jego stronę. Przypomina sobie że jest to 1 piętro, woli skoczyć niż był zgwałcona i obmacywana. Okno jest otwarte co ułatwia jej sprawę. Powoli podnosi się, w jednej chwili rzuca się do okna, on biegnie za nią, łapie  ją w ostatniej chwili za noge, ona z mocnym impetem kopie go w twarz łamię mu nos, rozgląda się.
-Śmieć. -Mówi i  skacze z okna w niewielki krzew....


Godzina 11:20. David z ochroniarzem ze SB czeka na Anastasie. Dziewczyna wyjawia się z zza jednego z budynków. Ma obdarte dżinsy, brudną koszulkę i we włosach trawę. David wybucha śmiechem, ochroniarz zachowuje kamienną twarz.

-Miałam wypadek. -Mówi po chwili krzyżując ręce na piersi.
-Co się stało? -Pyta już poważniejszy.
-Spadłam z 1 piętra.
-No od razu z 10. Chodź weżmiesz prysznic przed treningiem, przecież nie pójdziesz taka brudna.
-Dobrze...

Są teraz w damskiej toalecie. David siada na umywalce. Jest kilka kabin prysznicowych.
-Jestes psychiczny. -Wybucha śmiechem.
-Czemuż to? -Zaskakuje się.
-Nie myśl że będę się przy tobie rozbierała.
-Zamknę oczy. - Zaczęła się rozbierać. Wiedziała że David patrzy, coraz więcej motylków przybywało do jej brzucha. Weszła do kabiny, tu David jej już nie widział. Zapiszczała, wrząca woda, pomyślała o Davidzie. Uchyliła się zza kabiny. Patrzał w jej stronę, uśmiechnęła się i wyszła mu na spotkanie. Popatrzyła na niego. Po chwili wskoczyła na niego, zaczęli się całować, zdjęła mu bluzę treningową i spodnie.  Nie przestając się całować weszli pod prysznic, czuła go wszędzie, całowaniem doszła do nieba, nawet nie przeszkadzała jej wrząca woda, chciała go całego. Po wszystkim wyszli spod prysznica. David nawet nie przyniósł ręczników i dresów od Adidasa dla Anastasi. Przychodzi po chwili z kompletem ręczników i jakimiś sportowymi ciuchami.
-Muszę iść za 5 minut trening. Może jakimś cudem trafisz do nas na plac. -Odszedł. Opadła jej szczęka, nic nie wiedziała o tym stadionie, o tych wszystkich pomieszczeniach, jak miała trafić jak nie wiedziała co gdzie?!

15 minut później odnalazła jednego z pracowników ochrony i ten odprowadził ją na plac treningowy obok stadionu. Miała mokre włosy, w sumie nadal była (cała) mokra.  Uśmiecha się do piłkarzy. Z zawstydzeniem idzie dalej. Marco rozmawia z jedną ze sprzątaczek. Podbiega do Anastasi i przytula ją od tyłu.
-Marco! -Prawie krzyczy.
-Kąsasz dzisiaj. Aleś ty zimna. -Zdejmuję kurtkę i zakłada na nią. -Tego potrzebowała, było jej bardzo zimno.
-Dziękuję. Bardzo dziękuję. -Dziękuję mu i idzie dalej. Wita się z Mou i siada na ławce nieopodal oczywiście w towarzystwie Marco.
-Co robiłaś że jesteś cała mokra?
-Skąd wiesz że cała? -Kąsa go wzrokiem, przypomina sobie o profesorku.
-Staram się być wobec ciebie ok ale ty... jesteś bardzo kąśliwa.
-Kilka lat studiów zawalone bo złamałam nos profesorowi bo chciał mnie zgwałcić, chyba.
-Mówiłaś Davidowi?
-Nie. A czemu miałabym mu mówić? On nie jest moim ojcem. -Odpowiada i spogląda na Davida, podbiega w ich stronę.
-O czym rozmawiacie? Tylko mi jej nie podrywaj. -David siada obok Anastasi.
-Jasne. -Marco odrzuca butelkę wody na trawę i załamuję ręce. David przybliża swoje usta do ust Anastasi i muska je, Marco spogląda na nich z załamaniem. Anastasia coraz bardziej angażuje się w ten pocałunek. Podchodzi do nich Mou.
-Co to za randki David?! Proszę do pozostałych. -David od nich odchodzi i Marco znów wraca na ziemie.
Uśmiecha się do Any, gdy ta opowiada mu o swoich wycieczkach z rodzicami, do babci, śmieją się. Anastasia otwiera się na niego, zaczyna mu opowiadać przeróżne rzeczy o swoim życiu. Marco przytakuje i wybucha raz po raz śmiechem.  
Anastasia wybucha śmiechem na jego opowieści o collegu.

Wkrótce po 14 wychodzi z nim przed SB i dalej rozmawiają. Anastasie odwozi dzisiaj David więc na niego czeka. Marco żegna się z nią i wsiada do swojego sportowego autka, Ana macha mu jeszcze na pożegnanie. Rozmyśla.

 
Marco to dobry kumpel a byłby z niego świetny chłopak któremu mogłabym się zawsze wyżalić, pośmiać, pogadać. Niestety.....
 
 
Przemierzają teraz ulice Londynu Mercedesem Davida. David rozmawia z Aną o mundialu i swoich oczekiwaniach.
-Pojedziemy do mnie? -Nagle pyta. -Nie chcę się z tobą rozstawać.
-Dobrze. -Jej ręka wędruje za jego szyje. Po woli go tam pieści. On się śmieje tym swoim uśmieszkiem. Jest bardzo zadowolony, wie że teraz nie może się zrewanżować.
 
*Mieszkanie Davida*
 
Całują się już we wejściu. David rzuca swoją torbę treningową i bierze Anastasie na ręce. Ona przestaje i schodzi na ziemie.
-David. Musimy pogadać. To bardzo ważna sprawa. Dzisiaj coś się zdarzyło, stąd też był mój wypadek.
-Co się stało?! -Zapytał już trochę zdenerwowany.
-Profesor chyba chciał mnie zgwałcić. Przystawiał się, uderzył, zamknął następnie drzwi na klucz.
-Zabiję go. Gdzie on mieszka?! -Poderwał się nagle do drzwi wyjściowych.
-David nie! Już ma za swoje, chyba mu złamałam nos. -Zaśmiała się i nagle poleciały jej łzy.
-Panie Boże dlaczego dałeś na świat takie bydło? -Spojrzał w górę i uśmiechnął się do Anastasi, przybliżył się do niej i pocałował w czoło.
 
Nagle dzwonek do drzwi przerwał ich czułości.
-Jak znowu Torres to go zabije. -Rzucił David i poszedł w stronę drzwi.
-Może wpadł się napić piwa i nie wiedział że tu jestem. Zaśmiała się. To nie był David w drzwiach stanął Oscar z Caroline jego dziewczyną.
-Cześć, możemy wejść.? -Zapytał Brazylijczyk.
-Jasne. Stary zabije cie. -Powiedział mu na ucho gdy wchodził.
-Cześć. -Anastasia przywitała się z Oscarem, zapoznała  z Caroline.  -Hej. Jestem Ana, blabla, a ty Caroline?
-Tak. -Uśmiechnęła się. -Od razu znalazły wspólny język. Poszły na balkon i piły wino. Trochę się wstawiły.
 
-Dobrze ci z Davidem? Bo z tego co wiem to z niego niezłe ziółko. -Zaśmiała się Caroline a Ana znieruchomiała.
-Jak to?! Co takiego robi?
-No nie zagrzewa długo miejsca. Pewnie nie jesteś ostatnia w jego życiu. On jest raczej mamisynkiem, jest bardzo a to bardzo religijny a u ciebie jak z Religią bo jak laska nie jest wierząca to raczej nie zagrzeje tutaj miejsca choćby nawet na tydzień. -Puszcza oczko i wychodzi.  Anastasia dolewa sobie białego wytrawnego  wina i wypija całą lampkę, potem następną, David nawet nie zauważa że jej nie ma bo gra z Oscarem i Caroline w bilard. Po kilkunastu minutach goście wychodzą, David wychodzi na balkon i opiera się o barierkę. Anastasia nieco wstawiona wzięła sobie słowa Caroline do serca. Podchodzi do Davida.
-Jak nie wierze w Boga to co? -Pyta z lampką wina w ręce. -Zostawisz mnie?!
-Co ci tamta naopowiadała? -Pyta zdezorientowany.
-Nie wierze w Boga. I co?  Nie muszę.  -Kłamie. Nie muszę, i co mi zrobisz?! Bóg nie istnieje. -David  "lekko" wkurzony wymierza jej policzek. Ona cofa się i łapie za policzek. Cofa się coraz dalej i dalej. David nie może uwierzyć w to co zrobił. Anstasia odwraca się i wychodzi z mieszkania.....
 
 
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pisałam go 3h :C Jak się podoba? :D
 


niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 5.


Wrząca woda w wannie, piana, lampka wina powoduje że zaraz Anastasia rozpłynie się tu i teraz. Dopija ostatni łyk wina w lampce i zanurza się całą sobą pod wodę. Wstrzymuje powietrze. Teraz świat wydaje jej się inny, zaczyna odpływać...zatraca się. Amy puka do drzwi, zaniepokojona tym że Anastasia jej nie odpowiada wchodzi do środka. Podbiega do wanny i łapie Ane za ramiona, wyławia z wody.
-Ana! Nic ci nie jest?! -Pyta zaniepokojona, dopiero po chwili Anastasia otwiera oczy.
-Co się dzieje? -Pyta na wpół przytomna.
-Zasnęłaś w wodzie?! Ana! -Przytula ją. -Wychodź już z tej wanny. ! -Wychodzi i zatrzaskuje drzwi. Anastasia najpierw wyciera się białym ciepłym ręcznikiem, następnie wkłada dżinsy, i jakąś ciepłą bluzę, suszy włosy, myśli, chciała by poczuć smak jego ust... znowu.


David podjechał pod dom o 19. Wyszedł z samochodu i czekał na dziewczynę. Anastasia wyszła ale w bluzie i spodenkach od piżamy.
-Czemu się nie ubrałaś? -Wymamrotał zaskoczony, i wyciągnął ręce do Any by ta przyszła do niego.
-Nie jadę. Źle się czuje. -Podeszła do niego i wpadła w jego ramiona.
-Co się dzieje?
-Dzisiaj zasnęłam w wannie. Nie śmiej się! -Rzuciła mu z uśmiechem.
-Hahahhahaha. Dobre. -Nagle musnął jej usta. Chciała tego. Kontynuowała pocałunek. Całowali się tak kilka minut aż Anastasia kichnęła na twarz Davida.
-JA nie mogę Ana... -Wypowiedział to a ona się zaczerwieniła.
-Hihihi przepraszam. -Pocałowała go jeszcze raz i odsunęła się.
-Muszę iść. Naprawdę.  -Rzuciła a on puścił ją.
-Dobrze. To widzimy się jutro?
-Niech ci będzie. -Wzdychnęła a on wsiadł do samochodu i odjechał.  Poczuła liścik w kieszeni swojej bluzy. "Jutro trening o 12. Przyjdź. Zobaczysz jak to trenujemy. David. "

Zawsze o tym marzyła a teraz ma mętlik. Prawda jest inna, oszukała Davida. Marco Van Ginkel dzwonił do niej 3 godziny przedtem. Pytał się czy dzisiaj by się nie spotkali, że przyjedzie po nią motorem. Oczywiście nie odmówiła. Usiadła teraz na jednym ze schodków schodów i podarła karteczkę od Davida, ręce załamała, oszukała go, czuła się winna.....

-Ana kogoś się spodziewasz bo zadzwonił dzwonek do drzwi. ! -Krzyknęła nagle Amy. Ana w tym czasie prostowała blond długie włosy. 
-Tak. Nie otwieraj! -Rzuciła oschło przyjaciółce, ale ta nie posłuchała i otworzyła drzwi.
-Marco?! -Zapytała zaskoczona gdy ujrzała go w progu.
-Cześć. Z kim mam przyjemność. ? -Zapytał uśmiechnięty.
-Z przyjaciółką Anastasi. Amy. Miło mi. -Podała mu ręke, w tym samym czasie podeszła do niech Anastasia.
-O hej. Amy chodź na słówko. -Poszły do kuchni, Amy zaczerwieniona a Anastasia wściekła.-Miałaś mu nie otwierać...
-Ana czy ja o czymś nie wiem? Godzinę temu był tu David, widziałam jak się całowaliście. A teraz Marco?!Co ty na dwa fronty lecisz?
-Już muszę iść. Pogadamy później. -Wyszła z Marco z mieszkania. Na dworze stał motor, Anastasia założyła jeden z kasków i przejrzała się w oknie jednego z mieszkań. -Gdzie pojedziemy?
-Nad morze. Nie panikuj. Wiem że to daleko, ale będzie warto, zobaczysz. -Puścił do niej oczko i oboje wsiedli na motor. Marco ruszył z miejsca. Jechali długo. Anastasia wtuliła się w niego, raczej nie bała się że coś im się stanie, ufała mu.

Po 2 godzinach byli na miejscu.Ciemność wszędzie. Piękne fale, szum morza, żadnej żywej istoty oprócz ich.

-Z reguły nie jestem romantyczny. Ale patrz co mam.-Wyjął ze schowka butelkę czerwonego wina i 2 plastikowe kubki.
-O fajnie. -Uśmiechnęła się. Daj. Wezmę to. -Wzięła od niego butelkę.
-Usiądziemy?-Zapytał.
-Jasne. Proszę. Nalej. -Podała mu butelkę. Czuła się przy nim inaczej. Nie ograniczał jej tak jak David. Ten to od razu do niej z mordą szedł że drzwi sobie sama otworzyła, Marco był na luzie, tacy jej się podobali.
-Proszę. -Podał jej mały plastikowy kubek.
-Marco... mówiłam ci o Davidzie? Musimy zostać kumplami. Dobrymi kumplami. -Wzniosła kubek.
On wziął od niej kubek, i położył go obok na piasku. Spojrzał na nią, i chwilę później już znajdowała się pod nim.
-Nie. -Odpowiedział sucho, a ona znieruchomiała. Nie chciała tego usłyszeć, wszystko ale nie to!
-Marco ty nie rozumiesz.... -W tej samej chwili pocałował ją. Najpierw lekko, czule, tak jak lubiła. Nie broniła się. Jego pocałunki przeszły teraz na szyje, lekko i czule całował jej kark, włosy, usta. Nagle odsunął się od niej i położył na piasku.
-Wolę już cię nigdy nie zobaczyć, niż żebyś była moją najlepszą kumpelą, rozumiesz?!
-Ja też tego nie chcę. -Sama nie mogła uwierzyć w to co powiedziała, serce nie sługa. Zbliżyła się do jego ust i pocałowała go. W ten pocałunek przelała swoje uczucie. Znała go tak krótko...następnie całowała go w kark, a wreszcie..... przytuliła się do jego klatki piersiowej. Łzy napłynęły jej do oczów. Oszukuje ich, obojga. Wyciera oczy i podnosi się.
-Chodź na spacer kumplu. -Wybuchają śmiechem. Idą teraz wzdłuż  plaży. Nie idą za rękę. Anastasia zachowuje bezpieczną odległość. Po godzinie, wracają do domu, Anastasia przytula się do niego, jego zapach powoduje że ma motylki w brzuchu.

Po powrocie do domu rzuca się na łóżko z płaczem, totalny mętlik jest w jej głowie. Wie, że jutro jest trening, a o 9 ma wykład z zboczonym profesorkiem. Boi się go, w końcu jutro nie obroni jej raczej David, bo nie umówiła się z nim żeby po nią przyjechał.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli was zawiodłam to sorry. Czytasz-komentujesz- motywujesz. :D Takie gatki szmatki.

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 4.

Moja głowa jest za mała na to bym myślała o 2 na raz.

Nuda, szkoła....
-Pani Anastasio! -Wyrwał dziewczynę z rozmyśleń profesor na uczelni
-Tak? -Zapytała zaskoczona i zarazem przestraszona.
-Co pani robi?! Proszę uważać i zaraz do mojego gabinetu na kilka słów.
-Dobrze. -Spuściła głowę...-Po zajęciach Ana udała się do gabinetu wykładowcy. 
-O co chodzi panie profesorze? -Zapytała zdezorientowana.
-Pani mnie chyba nie słucha. Coraz częściej i częściej....Niech pani usiądzie. -Usiadła na jednym z bardzo wystawnych krzeseł, przełknęła ślinę, on zbliżył się do niej z tym swoim beznadziejnym uśmieszkiem.
-Mam nadzieję że lubi pani takich mężczyzn jak ja. -Uśmiechnął się a ona znieruchomiała.
-Nie. -Syknęła.
-To ma pani bardzo poważny problem. Bardzo poważny. -Wypowiedział te słowa wprost nad jej uchem, dreszcz przeszył jej ciało, wiedziała że David po nią przyjedzie, to ją trochę uspokoiło.
-Wiele pan dziewczyn tak.... szantażował? Nie pójdę z panem nigdzie, mój chłopak porachuje panu kości. -To już wypowiedziała mu prosto w twarz.
-Może mi naskoczyć. -Zaśmiał się i złapał Anastasie za ramię.
-Niech pan mnie puści. -I w tej samej  chwili  do gabinetu wszedł David. 
/..
-Przepraszam że nie zapukałem, ale Amy powiedziała że jesteś w tym gabinecie a mi się spieszy... 0-Wypowiedział to, ale zaraz potem znieruchomiał. -Co pan robi?! -Profesor puścił Anastasie a ta szybko podleciała do Davida.

-Rozmawialiśmy o zębach. -Zaśmiał się Davidowi w twarzy i wyszedł z pomieszczenia. 
-Co ci zrobił?! -David spojrzał Anastasi w oczy i przytulił.
-Chodź stąd. Byle gdzie, możemy do ciebie. 

* U Davida.*

Leżeli na jego kanapie. Ona wtulona w niego. Płakała. Zakładał jej kosmyki blond włosów za ucho.
-No nie płacz już. -Powiedział a ona dalej płakała. 
-Zemści się. Nie wiesz jaki on jest. Studiuje już 2 lata, wszystko na marne. -Pocałował ją w szyje, lekkimi pocałunkami łagodził jej ból. Nic nie powiedziała. 
-Zaczekaajjj! -Odsunęła się. -Gilgoczesz hihi.
-Daj mi buzi. -Nastawił dziubek a ona czule go pocałowała. Ich drugi pocałunek, on złapał ją w pasie i włożył ręce za koszulkę. Poczuł jej ciepło, bliskość. 


Zadzwonił dzwonek do drzwi. 
-Otwórz. -Odsunęła się od niego i pociągnęła bluzkę na dół. Tysiące motyli czuła w swoim brzuchu. Czyżby się zakochała? Nie znała jeszcze dokładnej odpowiedzi...

-Fernando co ty tu robisz?! -Zapytał David Hiszpana który od razu wszedł do mieszkania. 
-Cześć Ana! -Podał jej rękę. 
-O twój chłopak. -Syknęła do Davida. 
-Fern co cię tu sprowadza? 
-No wiesz, jak zawsze pada deszcz a ja nie mam co robić. Olalla pojechała z Leo i Nora do jakieś koleżanki, a ja przyszedłem  do kumpla. -Puścił oczko i swoje zakupy w reklamówkach położył na stole. 
 -To ja już pójdę. -Dziewczyna wstała z kanapy.
-Siedź. -Ale Fernando ją zatrzymał. -Poznamy się bliżej. Czyżbym nie miał racji? 
-Świętą...

Przez cały wieczór oglądali horrory, jedli kukurydze, pili piwo, rozmawiali coraz szczerzej, żartowali, śmiali się do rozpuku. Dziewczyna nie myślała już o swoim profesorze.
-A może wybralibyśmy się kiedyś na smażing plażing we czwórkę co? -Zapytał nagle Fernando.
-No oczywiście Fernando że tak! -Krzyknęła ze śmiechem Anastasia. Już widziała w Fernando sprzymierzeńca, kumpla. Zastanawiała się czy nie mogło by być tak że Torres i Luiz to tylko koledzy na piwo, czy na film...
-Ja będę się zbierała. Wezmę taksówkę. -Oznajmiła i założyła płaszczyk.
-Odprowadzę cię. -Rzucił David i podążył za dziewczyną.
-Siema! Olalla mnie zabije dzisiaj, jak mnie zobaczy w takim stanie. -Powiedział już nieco wstawiony Nando.


-No to cześć.  -Pożegnała się Ana przy już drzwiach wyjściowych, ale David przycisnął ją do ściany. -Nie. -Zakryła usta ręką. -Nie po pijaku. Nie.... -David odsunął jej ręce i oddał czuły pocałunek na jej ustach.
-Możesz już iść. Jedź ostrożnie. -przytulił ją jeszcze, a ona mu pomachała, wsiadła do jednej z czekających na kogoś taksówek....


 *Następny dzień.*

-Pada... Nienawidzę takiej pogody! -Syknęła Amy do siedzącej obok Anastasi.
-No co ty nie powiesz. -Odpowiedziała malując paznokcie. 
-Bardzo przystojny ten Marco, Ana. Jest wolny? -Anastasia od razu wzniosła głowę ku Amy.
-Nie wiem czy jest wolny, ale z jego zachowań wynika że chyba wolny.
-Z jakich zachowań?!
-Wczoraj mnie przytulił. Nie pytaj jak zareagowałam, nic nie mów.
-Ty to masz szczęście, ale nie miałabyś nic przeciwko gdybym z nim kiedyś się umówiła?
-Nie nie. Skończyłam. Nara. -Wyszła z pokoju przy okazji kłamiąc.

*Anastasia*

Idzie się załamać. Jeszcze moja najlepsza przyjaciółka chcę się umawiać z Van Ginkelem, sama nie wiem czy on mi się podoba. W końcu ta jazda motorem wczoraj... Kurwa.


==========================================================================
I jak się podoba? :) Moim zdaniem krótki. Bardzo chciałabym kogoś cieszyć, po prostu pisząc. :) 
Czytasz -Komentujesz -motywujesz- piesze kolejne rozdziały. :) 

Komentarze typu świetne, fajne usuwam bo mnie to do szału doprowadza. :D 
 

 

piątek, 2 maja 2014

Rozdzial 3.

Ana i jej przyjaciółka jadły obiad. Ryz z warzywami i kurczakiem, do tego koktajl i pogaduszki. Dziewczyna nie zwracała uwagi na sms Davida  "Spotkamy sie?"  "Co tam?" "CO ROBISZ?"
-nachalny... -Rozmyślała.

O 15 podjechał swoim mercedesem  , i zapukał do drzwi.
-Siema! -Przywitał się podając Anastasi kwiaty.
-O hej! -Przywitała go  z uśmiechem na twarzy. -Ubrała ładną kwiatowa koszule, rurki, i włosy uczesała w  warkocz.
-Piękna...  -Szepnął jej do ucha. A ona poczuła ze staje się czerwona jak burak, w brzuchu tysiące motyli...
-Ohoho dziękuje.
-Tylko tyle? -Powiedział
zdezorientowany.
-Plose. - pocałowała go w usta.-Ale po chwili oderwała się z tego namiętnego? Uścisku.
-Ana! Co ty wyprawiasz? Najpierw całujesz mnie a potem wyrywasz się?
-David. Jeszcze nie te raz.-Uśmiechnęła się i wsiadła do Auta nie czekając aż David otworzy jej drzwi.
-O nie! Tego już za wiele! -Usiadł za kierownicą i szybko ruszył z miejca parkingowego.
-Dlaczego w jednej chwili mam cię ochotę zabić  a w drugiej chwili zedrzeć z ciebie ten grymas!? -Zapytała spoglądając mu w oczy.
-Bo taki mam urok. -Uśmiechnął się tym swoim uśmiechem i spoglądał przed siebie już zwalniając....

Podjechali pod mały ogród zoologiczny.
-O lubię zoo. -Zaśmiała się popijając wodę z butelki która była w schowku samochodu Davida.
-Ta woda leży tam 2 miechy. -Parsknął ze śmiechu.
-Chcesz mnie otruć? -Już otwierała drzwi kiedy David przytrzymał ją w pasie.
-Nie tak prędko. Nigdzie nie wyjdziesz.
-A to czemu? -Zapytała z zaskoczeniem.
-Zapomniałaś? Jestem dżentelmenem.-Wysiadł z auta, otworzył jej drzwi i podał rękę.
-Dzięki, ale David... nie oszukujmy się, jestem zwykłą dziewczyną, nie trzeba mi podawać ręki przy wyjściu z auta. -Uśmiechnęła się i założyła okulary przeciwsłoneczne. -Piękna słoneczna pogoda.
-Mmmm tak. Słuchaj, dzisiaj  idę z Oscarem i Willianem do klubu. Poszłabyś ze nami?
-Nie. Jestem chora. -Zakaszlała na pokaz.
-Dobra, nie będę cię zmuszał. -Objął ją w pasie i szli tak krótką sekundę, aż ona odsunęła się od niego.....


Wieczór :

Ana leżała na łóżku wczytując się w jedną ze swoich nowo kupionych książek o romansie. Gdy wreszcie się oderwała od czytania, sprawdziła pocztę.

1 wiadomość od DAVIDA LUIZA.>>

Temat: Dziewczyny.
Data: 2.kwietnia. 2014. Godz: 20.46.

"Cześć Ana! Muszę cię zapytać... Czy mogę podrywać dziewczyny? :)"

Nadawca Anastasia.
Temat: Co mnie to człowieku?!
Data: 2. kwietnia. 2014. Godz: 20.49.

"Ogarnij się. Nie jesteśmy ze sobą. A ten pocałunek nic nie znaczył." -Oczywiście skłamała.

Po chwili usłyszała pukanie do drzwi... Otworzyła i ujrzała Marco.
-Co ty tu robisz...? -Zapytała.
-Och przyjechałem cię porwać. Mam motor. -Wskazał na pojazd obok niego.
-Ja na to nie wsiądę. -cofnęła się kilka kroków w stronę drzwi.
-Ech czemu? Jeżdżę naprawdę wolno.
-Boje się. -Zagryzła wargę i popatrzyła na motor.
-Chodź. -Podał jej rękę.
-Wezmę kurtkę. -Po chwili wróciła. Z grymasem na twarzy wsiadła na motor.
-Chyba się zesram. -Rzuciła do niego a on się uśmiechnął.
-Trzymaj się mnie, blisko. -Objęła go w pasie. Poczuła ciepło, bicie jego serca, jego zapach. Wtuliła się, zamknęła oczy. Nagle dostała sms, nie przejęła się nim, nawet nie spojrzała od kogo.
-Jedziemy? -Odwrócił się do niej.
-O tak. Jedź.....-ruszył. Nawet nie wiedziała dokąd jadą, zamknęła oczy i czuła zapach jego perfum.
-Jesteśmy. -Wskazał na mały klub. -Potańczymy. Chyba że nie lubisz?
-No chodź. -Weszli do pomieszczenia, ludzie wirowali w rożne strony. Zakochani trzymali się za ręce, przytulali się i całowali. DJ puszczał świetne kawałki. Anastasia już po wejściu do klubu poszła na środek klubu i zaczęła tańczyć. Marco poszedł za nią i kiedy ona już tańczyła złapał ją od tyłu i przycisnął do swojej klatki piersiowej. Ona odwróciła się do niego i zaczerwieniona odeszła na bok.
-Chodź się coś napić! -Krzyknęła mu do ucha.
-Dobrze. Chodźmy. -W barze zamówili sobie drinki, Marco uśmiechał się do niej. -Nie lubisz jak ktoś cie tuli?
-Nie lubię gości którzy robią to gdy dziewczyna niestety już kogoś ma. Uśmiechnęła się i upiła łyk drinka.
-Kogo masz? -Zapytał zaskoczony.
-Davida...-Popatrzyła na niego i spuściła głowę.
-Odwiozę cię. Poczekaj zapłacę tylko....

=========================================================================
I skończyłam rozdział. Oczywiście zadowolona nie jestem. :C Komentujesz- motywujesz

poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 2.

To się staje realne ,tak jak sobie to wyśniłam.


-Wstawaj! -Krzyknęła do Any jej przyjaciółka. -Dzisiaj idziesz na wykład!
-Jezu! -Krzyknęła wstając z łóżka, sprawdziła jeszcze facebooka i insta. David Luiz ją obserwuje. -Zdziwiła się i znów zaczęła o nim myśleć, nawet nigdy nie pomyślała że będzie go znała na żywo co dopiero rozmawiała. Miała dzisiaj wykład na uniwersytecie, poszła tam ze znudzeniem jak nigdy, nic jej się nie chciało, myślała o fundacji i schronisku dla zwierząt które miała odwiedzić w przyszłym czasie no i oczywiście o Davidzie. Profesor z którym miała zajęcie kilka razy ją upominał , sama gubiła się w zamyśleniach. 

Zadzwonił jej telefon:  To był David.
-Hej. -przywitał się.
-David? Mam zajęcia. 
-No i? Chciałbym się spotkać.
-Dobra, lece teraz w podskokach. -Sama nie zdawała sobie sprawy jaka jest arogancka.
-Humor do bani widze! 
-Uwierz mi że nie. W końcu poznałam ciebie jak mogę mieć humor do bani?
-No przecież! Podjadę po ciebie o 20. Wiem gdzie mieszkasz, od koleżanki. PA.....


Wieczorem.
Anastasia 20 razy się przebierała, w końcu postanowiła założyć koszulę i rurki, do tego ramoneske bo w Londynie było nawet ciepło, w końcu wiosna się zbliżała.
Amy patrzyła na nią i śmiejąc się zerkała na okno. -Podjechał! Tylko nie panikuj. -krzyknęła nagle.
Nogi Anastasi zrobiły się jak z waty. 
-On chyba nie gryzie. -Uśmiechnęła się, ubrała kurteczke i wyszła na zewnątrz.

Wyszedł z samochodu podał jej rękę i otworzył drzwi samochodu.

-Poznaj mojego chłopaka. -Wskazał na Fernando siadając na miejscu kierowcy.
Zapanowała chwila krępującej ciszy. Dziewczyna się lekko zarumieniła.
-Tfuu przyjaciela. -Uśmiechnął się lekko.
-Aaa ok. -Odpowiedziała czerwona jak burak i podała rękę El Nino. -Miło cię poznać. Moim zdaniem jesteś naprawdę świetnym piłkarzem, i wierzę w ciebie. Naprawdę. Jestem Anastasia w skrócie Any. 
-Wiem, David mówił jak się nazywasz. Świetne imię naprawdę. -Uśmiechnął się i pokazał te śnieżnobiałe zęby.
-Gdzie chcecie mnie wywieźć?
-Na imprezę, do Marco vg (van ginkel).
-Tego co złamał więzadła? 
-No tak. Robi taką małą kameralną imprezkę.
-No ok....

*Dom Marco*
 Czekali przed drzwiami jego domu kilka chwil poczym otworzył je z piwem w ręku. 
-Siema! -Przywitał się uściskiem dłoni z Davidem i Nando. Po czym podał rękę Anastasi. -Hej jestem Marco.
-Cześć, Any, znajoma Davida. -David spojrzał się na nią z zaskoczeniem. 
-A już myślałem że kolejna laska David. -Zaśmiał się po czym wpuścił ich do środka. Jego mieszkanie opływało w alkohol, wszędzie stały piwa, jakieś wina. Anastasia przysiadła na krześle przy barze kuchennym, zaraz potem podszedł do niej Marco.
-Nie chce byś pomyślała że jestem jakimś alkoholikiem. To tylko mała impreza dla przyjaciół. -Uśmiechnął się tym swoim uśmiechem. Zarumieniła się.

Zaczęli rozmawiać o Chelsea , lidze mistrzów, mundialu i zainteresowaniach. Anastasia wspominała o fundacji. 
-I kiedy wracasz na boisko?
-Jakoś w maju tego roku. Chciałbym jechać na mundial ale nie mam pojęcia jak to będzie..
-Jak wrócisz to daj znak , przyjdę na mecz.Szkoda że masz kontuzje pewnie pomógł byś naszej drużynie.
-No tak. -Uśmiechnął się , podszedł do nich David. 
-Co tam? Widzę zagadaliście się.
-Nie ważne. Cześć Ana. Może pogadamy innym razem. -Rzucił Marco i poszedł do innych osób.
-Rozmawialiśmy. Całkiem miły gość.
-Ta pfff. Idziemy? Muszę cię bezpiecznie odwieźć do domu.
-A twój chłopak? -Rzuciła irytująco. -Nie musicie się ukrywać, toleruje gejów. -skrzyżowała ręce na piersi.
-Wymsknęło mi się! Chodź! 

W drodze do domu rozmawiali tylko o piłce. Gdy dojechali dziewczyna otworzyła drzwi i wysiadła z auta.
-Co ty zrobiłaś?!- krzyknął. -Nie lubię jak dziewczyna w moim towarzystwie otwiera sama drzwi do samochodu. 
-A co ręce mi urwie?
-Sztuka wychowania, więcej ci na to nie pozwole. -Rzucił Ostro i stanął obok niej. -Co robisz jutro?
-Coś.
-Może pójdziemy na spacer? To może ja zadzwonię jutro! -Puścił jej oczko i wsiadł do auta, odjechał...
-Super. -Rzuciła do siebie i weszła do mieszkania...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy 2 rozdział :D  Nw jak mi wyszedł ocencie

sobota, 8 marca 2014

Rozdział 1

Żeby przeczytać to, przeczytaj prolog. :)

-Ziemia do Anastasi!. -skarciła ją przyjaciółka.
-Co?
-Zapatrzyłaś się tak na Luiza? Och jak by było na co.
-Mogłabyś się zamknąć? Nie znasz go. -Zaczęły się kłócić.
-Ty też nie, pff...

Mecz się zaczął. Po 1 połowie nie było bramek. Ale już potem dla Chelsea było coraz lepiej, Eto strzelił gola z asysty Hazarda, potem Oscar wpakował okienko. I tak zakończył się mecz, przyjaciółki było pokłócone, a Ana ciągle miała w pamięci te loki , tą twarz, Davida....

W tygodniu Anastasia pracowała w domu opieki dla starszych osób, właśnie jadła lunch z jedną z pielęgniarek.
-Ana ktoś do ciebie, mówi że chciałby wpłacić pieniądze a ty zarządzasz na razie finansami do póki nie ma szefa. -Weszła do jadalni  młoda wolontariuszka.
-Nie mógł zrobić przelewu? Dobra, ide. -Poszła za nią i oniemiała. Przy recepcji stał David Luiz.
-David Luiz? -Zapytała czerwona jak burak.
-Owszem. -Obdarował ją tym swoim uśmiechem.
-W czym mogę pomóc? Chce pan przekazać jakąś kwote?
-Tak, konkretnie to z 50 tysięcy funtów.
-Aha.. mhmm to podam panu numer naszego konta bankowego. A dlaczego właśnie tu chce pan przekazać pieniądze? I czy bezinteresownie?
-No niekoniecznie bezinteresownie. 
 -Aha, czyli pan coś od nas chce? To niech pan lepiej tych pieniędzy nie daje, my nie potrzebujemy takich pięniędzy.
-Nie, stop. Dam te 50 tysięcy ale gdy pójdziesz  ze mną na kawe.-znow się uśmiechnął, znów dostała wypieków.

Chwilę  pomyślała: Dom opieki będzie miał 50 tysięcy tylko jeśli ona pójdzie z Davidem Luizem na kawę... BOMBA!
-Dobrze. Niech mi pan da chwilę. -Poszła tylko po torebkę i wróciła i poszli na tą kawę...

-Zobaczył mnie pan na meczu? -Zapytała kompletnie zdezorientowana.
-Tak. Twoja przyjaciółka była taka miła i dała mi swoj numer, powiedziała też gdzie pracujesz.
-Mhmm, jestem zwykłą dziewczyną, pff.
-Chciałem cię poznać, po prostu. -Weszli do kawiarni. David poszedł zamówić picie i usiadł z nią przy jednym ze stolików.
-Ma pan chyba za dużo pieniędzy.. -Wymsknęło jej się.
-to prawda. Jestem młodym chłopakiem, potrzeb nie mam za dużo więc mam dużo pieniędzy. Jesteś fanką Chelsea i masz na prawde piękne imie. Anastasia. -Znów się uśmiechnął.
-Skąd wie... -Nie dokończyła.
-Wiem bo wiem.
-Auuu. -Dziewczyna aż prawie zapiszczała.
-Coś się stało? -Zapytał zaskoczony.
-Małe problemy ze zdrowiem.
-Coś poważnego?
-Nie... Ale kawy nie powinnam pić.
-To następnym razem zamówimy herbatę.
-Następnym razem? -Uśmiechnęła się.
-Nie przepuszczę cię. Nawet wiem gdzie mieszkasz... -Potem Any poszła do swojego mieszkania.

-Mhmm co to za zapachy? -Zapytała zaskoczona wchodząc do domu.
-Chciałam ci zrobić kochana niespodziankę. To znaczy żebyś na mnie nie wrzeszczała ze ujawniłam twoje dane pewnemu chłopakowi Davidowi Luizowi. -Uśmiechnęła się Amy.
-Dzięki. Przeciez on jest cudowny, wpłacił na fundację 50 tysiaków.
-Naprawdę? Uhuhu dziany.
-Nie tylko to się liczy w życiu. Auu. -Znowu coś ją zabolało.
-Co ci jest? Znów cię boli serce?
-Tylko kuje..


Kilka godzin póżniej. Any leżała w swoim pokoju i czytała notki o Davidzie Luizie. Ciągle o nim rozmyślała...



-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za taki denny rozdział i że krótki tylko musze to wszystko rozwinąć :)
komentując motywujesz :)